Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Głownia piekielna.djvu/186

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

stu latek onegdaj skończonych... chciałem tylko powiedzieć, że wyglądasz już jak dojrzała panienka...
— Jakież to szaleństwo, mój ojcze kochany... i na czemże to polega ta zmiana?
— Nie wiem... gdyż zawsze masz też same rysy, Bogu dzięki... lecz maluje się w nich pewna łagodna i zadowolona powaga...
— I mogłożby być inaczéj, kiedy ciebie znowu oglądam, mój ojcze? To jest coś więcéj jak radość, ja szczęście czuję, a szczęście, to rzecz poważna...
— Ah dobrze!... jeśli tak przemawiać do mnie będziesz, to łzy wywołasz z moich oczów, a wtedy nic już nie będę widział... Zresztą popieram toż samo com już powiedział... ale przejdźmy do czego innego... byłaś zdrową, to rzecz najważniejsza... teraz powiedz mi, czy nie nudziłaś się tutaj, moje biedne dziecię? Te zimowe miesiące są tak nudne na wsi! Ale z tem wszyslkiem... wszakże to dla zdrowia twojego zalecono powietrze nadmorskie, i dla tego też wyglądasz tutaj daleko lepiéj... Chociaż wcale tu nie jest wesoło....
— Nie nudziłam się ani jednéj nawet chwili... mój ojcze... Alboż to nie mam moich ksią-