Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/88

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

tylko chcieć!... Jeżeli nie chciałeś opłacić Grenouillot’a, co nawet niedrogoby kosztowało, trzeba było to żabsko nastraszyć... co zaś do Ducansan’a, to ten znów lubi łakocie, pochlebstwa, wyszukaną grzeczność...
— Ależ, Juljo, czyżbyś chciała...
— Ja? Och, bynajmniej, wołałbyś przecież, żeby minie z kopytami zjedli, niż żebyś zrobił grzeczność Ducanson‘awi.
— A więc cóż?
— Przecież nie potrzebujesz go traktować poważnie, ani zbliżać się z nim — nie jesteś jego kolegą. Wystarczy cokolwiek zręczności, tej zaś dzięki Bogu, zgoła ci nie brakuje; mógłbyś więc, przy odrobinie dobrych chęci, rozbroić tego niegodziwego człowieka. Naprzykład: ten starowina lubi dobrze zjeść i wypić; mogłeś kiedy zafundować mu dobry obiad — nie taki znów wielki wydatek; wtedy mógłbyś go już ująć i w ten sposób unieszkodliwiłbyś mojego najzajadlejszego wroga.
Pan de Montal wysłuchiwał tego wszystkiego, z pozornem poddaniem się, klęcząc z głową, pochylaną ku kolanom swej kochanki; jednakże żyłki pukające mu na skroniach, wskazywały, że ogarnia go coraz większa pasja, którą z trudem hamował.
Gdy hrabia podniósł wreszcie głowę, spojrzenie jego wyrażało bojaźliwą czułość i błagalne poddanie się, którym panna Julja nie zdołała się oprzeć; mimo wszystko była to dobra dziewczyna i kochała swego Edwarda szczerze, choć po swojemu; jej gniew i wyrzuty załamały się wreszcie pod urokiem cierpliwości pana de Montal, który mówił, całując jej ręce:
— Przebacz, mój aniele, rzeczywiście zawiniłem. Na przyszłość, cokolwiek mię to miałoby kosztować, uczynię wszystko.
Julja zmieniła nagle ton.
— Otóż to, mój ukochany! — zawołała nagle, rozczulona aż do łez; zsunęła się z fotela i usiadła na dywanie