i dziecięciem, które nazywałeś swojem — nawet je formalnie uznałeś za swoje.
— No i czyż się z niem nie obchodziłem, jakby ze swojem?
— Czegóż to dowodzi? Wzniosłości twej duszy, niczego więcej. W pierwszym miesiącu po twym ślubie, widziałem wielką zmianę w tobie: twarz twoja oddychała szczęściem i nadzieją. Przyznam ci się, że miałem pewne objekcje w stosunku do twojej żony, ale uprzedzenia te rozwiały się wobec jej dobroci, zacności i przywiązania do ciebie, aczkolwiek nieco jakby zimnego. Jedno tylko spostrzeżenie popierało moje domysły: dla swego dziecięcia zawsze byłeś nadzwyczaj dobry i troskliwy... a jednak można było w twym stosunku do niego spostrzec nie, broń Boże, niechęć, nie obrazę, nie oburzenie, ale jakąś boleść, Ewinie, boleść gorzka... nie powiem, żeby zazdrość, ale jakaś tłumiona nienawiść do tego cudzego dziecka...
— Księże, przez litość... ani słowa więcej!... — jęknął Ewin.
— Ewinie, przyjacielu drogi — mówił ksiądz tkliwym głosem, ujmując Ewina za ręce. — Nie myślisz chyba, iże ci będę czynił jakieś wyrzuty, za co? Za to, żeś się okazał zdolnym do najwyższego poświęcenia? Toż to czyn, który chlubę ci większą, niż wszystkie twe czyny na wojnie przynosi. Nie, przychodzę tylko błagać cię... wymagać od ciebie zaufania, na które chyba zasługuję... przychodzę prosić cię o odsłonienie przede mną całej twej tajemnicy. Długo wahałem się, ale, widząc cię grzęznącego w coraz głębszej rozpaczy, nie mogłem już się wstrzymać... poczułem się w obowiązku przyjść do ciebie z pociechą, by, ile mi sił starczy, ulżyć twej boleści. Przytem, chociaż nie wierzę w głupie bajdy... ten czarny miesiąc trwoży mnie... istotnie jest burzliwy... Stąd nawet powstały te wszystkie głupie historje o nim... Te ciągłe niepogody i burze mogą nawet mieć wpływ na twe osłabione zdrowie.
Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/379
Wygląd
Ta strona została przepisana.