Strona:PL Sue - Czarny miesiąc.djvu/300

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Teresę. Pomyślała, że przecież człowieka tego obraziła i nagle zlękła się — wychowana wśród ludzi mściwych i przewrotnych, drżała przed zemstą człowieka, którego najlepiej charakteryzowało to, że się cieszył takiem zaufaniem pana Achillesa Duuoyer! Cóż on mógł uczynić?
Wreszcie pen-kan-ger podniósł głowę; męska, wyrazista jego twarz sprawiała wrażenie przygnębiające: na tle czarnej brody i włosów, bladość jego bardziej jeszcze rzuciła się w oczy; podniósł się z załzawionemi oczyma, zbliżył się do Teresy, delikatnie ujął ją za rękę i, patrząc przez chwilę w milczeniu w twarz młodej dziewczyny, począł mówić głosem stłumionym:
— Tak, teraz poznaję ten sam wzgardliwy uśmiech... to groźne spojrzenie... Mor-Nader ma słuszność, kwiat grobowy kwitnie w czarnym miesiącu... I ja zobaczyłem ją w czarnym miesiącu... Nieszczęście... nieszczęście!.. Moje przeznaczenie się spełni... ale i twoje także, młoda dziewica... jak los tamtej się spełnił, choć mego dziada zgubiło... jakże to smutne, bardzo smutne...
Na te wyrazy, które Ewin wymówił łagodnie i z boleścią, gniew i pogarda Teresy ustąpiły miejsca osobliwemu uczuciu. Było to zjawisko psychologiczne, trudne do wytłumaczenia: przez chwilę zdawało się jej, że to właśnie ten mężczyzna, który stał przy niej i tak słodko na nią spoglądał, był ową istotą idealną, którą kochała, o której marzyła, a której pan de Montal był tylko potworną imitacją, Straszydłem w masce Renego.
Jakieś niebiańskie światło rozjaśniło na chwilę umysł Teresy i dało jej poznać prawdę. W czasie tego uroczego zachwycenia, szybkiego jak błyskawica; przez chwilę mignęły jej w świadomości obrazy jej samej i Ewina, jaśniejące szczęściem i pogodą; trzymała rękę Ewina, czuła, jak drży i mimowoli ściskała ją równie dłużącą ręką.
Lecz po chwili uczuła, jak stacza się w jakiś mrok...
Potem wydało się jej, że wstaje z jakiegoś dziwacz-