Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Awanturnik.djvu/127

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

chetny rycerzu, jesteśmy znów razem po osiemnastoletniej rozłące!... Ach, jakże często wspominaliśmy z Angeliką o tobie, o twem bezprzykładnem poświęceniu!
— A teraz, wielmożny panie — przerwał de Cronstillac — weźmy się do tego, co najpilniejsze...
Dobył noża, rozpiął mundur i rozpruł podszewkę.
— Co robisz? — zdziwił się książę.
Żołnierz wydobył ze skrytki pod podszewką sakiewkę skórzaną, podniósł ją i, pokazując księciu, rzekł:
— Mam w niej sto luidorów; w dwóch jeszcze woreczkach mam dwa razy też po sto... to wszystko oszczędności z mego żołdu i wynagrodzenia za nogę, którą straciłem latem tego roku przy przechodzeniu Berezyny. Każdy chyba przyzna, że Piotr Wielki opłaca swych wysłużonych żołnierzy, jak na prawdziwego monarchę przystało! Wielki i hojny to mocarz!...
— Ależ, mój przyjacielu, nie rozumiem cię... — rzekł książę, lekko odsuwając sakiewkę, którą gaskończyk chciał mu podać.
— Powiem ci wszystko, drogi panie... Jesteś, książę, winien tym z St. Quentin sto talarów czynszu i grożą ci, że, jeżeli w przeciągu tygodnia nie zapłacisz wszystkiego, wypędzą cię stąd...
— Ach, Jakóbie, i ja się tego obawiam! — ze smutkiem wtrąciła księżna.
— Wiem o tem, niestety — rzekł książę — lecz z tego nie wynika przecież, mój przyjacielu drogi, bym miał cię prosić o pieniądze... Raczej ja jestem winien tobie, niż ty mnie...
— Wasza wysokość, pamiętasz chyba, jak po królewsku obdarzyłeś mnie przed laty, teraz śmiało mogę się zań w drobnej cząstce przynajmniej odwdzięczyć... Skoro już potrąciliśmy o przeszłość, muszę waszej książęcej mości opowiedzieć o moich losach... Gdy zawinęliśmy do portu La Rochelle, ojciec Griffon oznajmił mi, że wasza ksią-