Strona:PL Sue - Artur.djvu/745

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Noemi spojrzała na du Pluviera z miną złośliwie ponurą, Dafna uśmiechnęła się pogardnie, a Anastazja przybrała, minkę zagniewaną.
Dość niespokojny względem przyszłego usposobienia żon du Pluviera, ścisnąłem go za rękę, i prawdziwie wzruszony, opuściłem pałac...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Szalupa fregaty czekała na mnie, niezadługo na niej stanąłem.
Pan de Fersen okazał się dla mnie jak najgrzeczniéj uprzejmym, a kapitan rossyjski z najprzyjemniejszą grzecznością przyjął mnie jako pasażera na swój statek.
We dwie godziny po mojém oddaleniu się z pałacu, wyruszyliśmy pod żagle....

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Postanowienie du Pluviera posłużyło przez długi czas za tekst do naszych żartów.
Niezadługo stanęliśmy naprzeciwko pałacu Karina, który wznosił się na pochyłości wybrzeża. Część zwierzyńca schodziła aż do saméj wody.
Za pomocą perspektywy, patrzałem ze smutkiem na tę cudną krainę... którą opuszczałem na zawsze, gdy szczególniejszy widok zwrócił na siebie moję uwagę.
Uwiadomione zapewne że je opuszczam, przez