Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Artur.djvu/652

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Niepotrzebuję powiadać całéj goryczy mojéj rozpaczy.
Rozdrażniona gwałtowną gorączką, rana moja znowu mi zaczęła okropnie dokuczać.
Zagrażając się co chwila w falach wzdymanych wiatrami, których gwałtowność zwiększała się co godzina, galiota nieraz mocno zostawała wstrząśnioną. To kołysanie sprawiało mi wstrząśnienie tak bolesne, że niekiedy niemogłeim się wstrzymać aby nie krzyknąć przeraźliwie.
Doktór przyszedł dowiedzieć się jak się mam; przez jakiś płonny upór ukryłem przed nim moje cierpienia.
Człowiek ten należał do Falmoutha. Przesadzony skrupuł niedozwalał mi przyjmować odtąd jego starań
Jakież to godziny przeżyłem, o mój Boże! Przesilenie to było przerażające.
Wzruszenia których doznałem, połączone z pożerającą gorączką, do takiego stopnia posunęły drażliwość nerwową, iż, w kłębek na łóżku zwiniony, niemogłem znieść światłości dziennéj; zasłoniłem twarz rękoma, i gorzko płakałem...
Zwykle łzy przynosiły mi ulgę, lecz łzy które teraz wylewałem były cierpkie i piekące.