Strona:PL Sue - Artur.djvu/618

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Wszędzie był straszliwy.... lecz nasi żeglarze, chociaż mniejsi liczbą, odważnie go odparli... słowem, współ ubiegali się z panem o odwagę; gdyż pańska zimna krew, pańskie pasowanie się osobiście z dowódcą tych rabusiów, w podziwienie wprawiło całą naszą okrętową osadę.
— I pan mnie upewniasz że rana Falmoutha nie jest niebezpieczną?
— Nie jest niebezpieczną.... lecz jeśli pan pozwoli, pójdę zobaczyć czy mnie nie potrzebuje.
— Idź, idź doktorze, i powróć mnie uwiadomić kiedy się będę mógł z nim widzieć.
Sam pozostałem.