Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Artur.djvu/443

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

łem nad zwykłą nieznośną długością toalety, ta delikatna i rzadka uprzejmość, być gotową na moje przyjęcie, wielce mnie zachwyciła.
Małgorzata w téj chwili była zachwycającą: miała na sobie suknie z mory zielonéj, bardzo bladéj obszytą koronkami i przyozdobioną kokardami z różowych wstążek, w pośrodku których rozwijały się wielkie róże, także różowe, podobnaż róża we włosach, i druga u gorsu, dokończały jéj stroju. Pozostawiła mi łaskawie jednę ze swych bransoletek do zajęcia, zapiąłem ją, i ucałowałem tę rączkę tak powabną, tak białą tak świeżą jak okrąglutką.
Chciałem wiedzieć tajemnicę pierwszego Maja. Małgorzata powiedziała mi, iż chce aby dla mnie była tajemnicą ta wiosna nadziei.
Opowiedziałem jej moję poranną wizytę u Pani de***! bardzośmy się z niéj naśmieli; i powiedziała mi, że jest zanadto szczęśliwą aby myślić o czyjéj kolwiek fałszywości. — Potém, gdyśmy rozmawiali o bardzo pięknéj cudzoziemce, która dość wielkie wrażenie uczyniła na modnym święcie, Małgorzata podziękowała mi bardzo: wesoło, żem się zdawał składać hołd téj ładnéj osobie. — I dla czegóż dziękować mi zato, spytałem, bo mężczyzna wtedy najbardziéj nadskakuje innym kobiétom, gdy jest najzupełniéj pewny serca w którém panuje. Jestem