Strona:PL Sue - Artur.djvu/273

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

— Pojmuję to, tyle cierpliwości i wzdychań nadaremnych! Lecz zresztą nic nie było bardziéj patryotycznego jak ta nieprzyjaźń, — odpowiedziałem Hrabiemu z westchnieniem, — to małżeństwo było zresztą zawarte tylko dla samych stosunków, jak mi pan powiedziałeś, chociaż pan de Pënâfiel był bardzo przyjemny.
— Zdawali się przynajmniéj — powiedział znowu pan de Cernay, — żyć obojętnie względem siebie; tylko, podczas choroby Margrabiego, pani de Pënâfiel okazała się bardzo troskliwą o niego; lecz, między nami, cóż to dowodzi.
— To tylko, że była bardze troskliwą, lub raczéj bardzo obłudną, gdyż, podobnie jak po owdowieniu, wiedziano że ma wielu szczęśliwych wielbicieli.
— Wnoszą przynajmniéj że ich ma bardzo wielu, i jasną jest rzeczą że się niemylą, — rzekł Hrabia, — lecz tak była przebiegła, tak zręczna! i pisała tylko poranne bilety, prawie wcale nic nieznaczące. Co do Izmaela, jest to szaleństwo najzupełniéj niepojęte, które wychodzi z granic jéj zwyczajów, i które można sobie tylko wytłómaczyć przez kaprys niepodobny do powściągnienia; mówią także o przebraniach, o małym domku, który miała, sam już nie wiem, na jakiém przedmieściu. Sło-