Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Artur.djvu/125

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

próżność, nawet wpośród rozpaczy najbardziéj udręczającéj i najprawdziwszéj.
Nakoniec, wyznaję ze wstydem, przez cały miesiąc nieotworzywszy obrazu, ogarnęła mnie niepodobna do uwierzenia podłość żem więcéj nie śmiał na niego rzucić oczu, tak bardzo się lękałem tego groźnego zjawiska... Późniéj to ośmieliłem się stawić mu czoło... i zobaczymy jak ten wypadek, nic nieznaczący sam przez siebie, wywarł wpływ na los mój cały.
Te wrażenia, które mnie daleko mniéj wzruszają gdy je z zimną krwią rozbieram, wzruszały mnie zapewne wówczas z daleko większym nieładem; lecz chociaż pogrążony w upojeniu pierwszéj miłości, czułem jednakże wpływ ich tajemny i okrutny.
Powiedziałem już że kochałem Helenę; postępy téj miłości były bardzo dziwne, i wykryły mi nędzne instynkta samolubstwa, dumy i niedowierzania, dotąd we mnie uśpione.
Nigdy, ach! nigdy nieośmielę się naganiać mojemu Ojcu, że mi udzielił straszliwych nauk, o których wspomniałem, gdyż szczęście moje było najgorętszym jego życzeniem; lecz podobnie jak pewne rośliny, dzikie i silne, przesadzone w grunt mający za mało soków do ich wyżywienia, pochłoną go w prędce i zeschną bez kwiatów i owoców, widocznie moralna moja