Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/745

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Gdy nadeszła oznaczona godzina, Rodin odpieczętował list drżącą ręką.
W kopercie znalazł dwa listy.
Przeczytał jeden i, jak można było wnosić, treść jego nie odpowiedziała oczekiwaniom Rodina; po kilku minutach ruszył ramionami, uderzył niecierpliwie w stół trzonkiem noża, z pogardą odsunął ten list brudną ręką i zaczął czytać drugi, trzymając w jednej ręce chleb, a drugą maczając rzodkiew w soli, rozsypanej na rogu stołu.
Im dalej list czytał, tem więcej malowało się na jego twarzy zajęcia i zadziwienia.
Zerwawszy się z taboretu, pobiegł do okna, jak gdyby przed powtórnem przyczytaniem chciał się przekonać, czy się nie pomylił.
Ze zbytku radości, równie niespodziewanej jak nadzwyczajnej, pozostał jakiś czas jak osłupiały.
Dzięki cudom przebiegłości, obrotności i obłudy, dzięki mieszaninie podziwu, bojaźni i ufności, które genjusz jego umiał wzbudzić w wielu osobach, mających wielki wpływ, nakoniec dzięki obietnicom przekupstwa, Rodin dowiedział się od rządu papieskiego, że, według wszelkiego prawdopodobieństwa, będzie mógł starać się o władzę, która częstokroć wzbudzała obawę, nienawiść lub zazdrość wielu panujących, a którą czasem piastowali wielcy, zacni ludzie, czasem też ludzie występni lub pochodzący z najniższych warstw.
Lecz żeby pewniej stanąć u tego celu swych życzeń, wypadało mu koniecznie dopiąć tego, czego zobowiązał się dokonać bez użycia gwałtów, lecz tylko za pomocą zręcznie kierowanych popędów namiętności, to jest:
Zapewnić dla zgromadzenia Jezuitów posiadanie majątku rodziny Rennepontów.
Posiadanie, które podwójną, a niezmierną miało w jego myśli wagę: albowiem Rodin, według swych osobistych widoków, zamyślał ze swego zgromadzenia (któ-