Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/580

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

Ledwie wymówił te słowa, a Garbuski już nie było. Kowal wstał, wziął kołdrę z łóżka i otulił nią nogi swej matki.
Dagobert, niemniej troskliwy od syna, — zdjął z łóżka poduszkę i rzekł:
— Pozwól, że ci ją zasunę za plecy.
— Jak niesprawiedliwie obaj mnie pieścicie! — rzekła Franciszka, usiłując uśmiechnąć się — a szczególniej ty, mój mężu... jaki ty jesteś dobry... po takim moim postępku, jak wyrozumiały!
I wysunąwszy powoli z rąk syna rękę, ujęła nią dłoń Dagoberta, przycisnęła do ust, a skraplając ją łzami, rzekła:
— Będąc — w więzieniu, bardzom żałowała... a potem jeszcze więcej, gdym się zobaczyła z naszym Gabrjelem.
— A Gabrjel? kochana matko, jakże się ma ten mój poczciwy braciszek?
— Od czasu jak przybył — mówiła Franciszka, łzy otarłszy — trzymany jest na pokucie... jego przełożeni zakazali mu surowo wychodzić z domu... Szczęściem, że mu pozwolili przyjąć moje odwiedziny.. bo jego rady otworzyły mi oczy; on dopiero oświecił mnie, jak dalece, nie wiedząc, zawiniłam względem ciebie, kochany mężu.
— Co chcesz przez to powiedzieć? — zapytał Dagobert.
— Ależ winieneś być przekonany, że lubo naraziłam cię na straszne zmartwienie, jednak nie w złych zamiarach... Widzą twą rozpacz, bolałam z tobą, lecz nie śmiałam wyznać prawdy, aby nie złamać przysięgi... Chciałam jej dochować, sądząc, że czynię dobrze... Jednak coś mi szeptało wewnętrznie, że nie miałam prawa narażać cię na takie zmartwienie, że ubliżyłam przez to moim obowiązkom. Uklękłam więc w więzieniu i, mimo naigrawań innych kobiet, błagałam Stwórcy, aby mnie oświecił... Kiedym modliła się tak gorąco, dobry Bóg wysłuchał mej prośby i natchnął mnie myślą, abym się udała do naszego Ga-