Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/425

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

nia moje okazały się daremnemi, Adrjanna więc sama sobie przypisze skutki, które będą musiały nastąpić.
— Nie dbam o to — odrzekła Adrjanna — czyń pani, co ci się spodoba.
A potem, zwracając się do doktora, dodała z żywością:
— Chodźmy... chodźmy, kochany doktorze, gdyż umieram z niecierpliwości, idźmy prędko... każda stracona minuta wyciśnie gorzkie łzy całej rodzinie.
I Adrjanna spiesznie wyszła z salonu z doktorem.
Służący księżny przywołał powóz doktora i pomógł Adrjannie wsiąść; ta nie dostrzegła, że doktór coś szepnął lokajowi.
Gdy doktór zajął przy niej miejsce, lokaj przymknął drzwiczki, a potem rzekł głośno do stangreta:
— Do pałacu ministra, małą furtką.
Konie szybko ruszyły z miejsca.