Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1265

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

głym pokoju. Kobieta, którą był spostrzegł, weszła z największą ostrożnością i niemal ze strachem; najprzód poszła do okna, odsunęła firankę i wyjrzała oknem na ulicę; potem wróciła powoli do kominka, na którym wsparta stała jakiś czas zamyślona, a ciągle okryta starannie salopą. Wtem Dżalma spostrzegł, jak nagle, opuściwszy kominek, poszła przed szafę i, stanąwszy przed zwierciadlanem jej oszkleniem, zrzuciła z siebie aż do stóp okrywającą ją dotąd salopę. Dżalma jakby piorunem uderzony... struchlał... Niespodzianie ujrzał przed sobą pannę Adrjannę de Cardoville... Tak, zdawało się mu, że widzi Adrjannę de Cardoville... taką, jak ją widział, odchodząc od niej wczoraj, ubraną tak samo, jak za bytności u niej księżny Saint-Dizier...
Słowem, była to panna de Cardoville... nie mógł już wątpić i rzeczywiście już nie wątpił. Gorący pot oblał twarz Dżalmy; szał odurzonego uniesienia wzmagał się w nim coraz bardziej, tchu złapać nie mógł... stał jak wryty... patrzy, nie myśląc, nie zastanawiając się. Dziewka, ciągle odwrócona tyłem do Dżalmy, oddaliwszy się od zwierciadła, przed którem dotąd stała, znikła Dżalmie z oczu na chwilę.
Aha! Czeka na Agrykolę Baudoin, swego kochanka... — odezwał się wtedy w cieniu głos, zdający się wychodzić z muru ciemnego pokoju, w którym się znajdował Dżalma.
Widział, jak się dziewka znowu pokazała; lecz tym razem miała już na sobie biały, długi ranny szlafroczek, który jednak dozwalał widzieć obnażone ramiona, a na nich rozpuszczone długie loki złocisto-żółtych pięknych włosów. Postępowała ostrożnie, zmierzając ku drzwiom, których Dżalma nie mógł dojrzeć.
W tej chwili niewidzialna ręka uchyliła powoli drzwi od pokoju, ktoś, przybywszy do drzwi, zatrzymał się i zapukał w nie parę razy.