Powiedzieliśmy już, że przy wielu pokojach, które zajmowali lokatorowie w domu jezuitów, były porobione umyślnie kryjówki, a to dla ułatwiania szpiegowania, którego ani na chwilę nie zaniechali ci szanowni ojcowie względem swych pensjonarzy: tak właśnie było z panem Hardy; obok jego mieszkania urządzono tajemną kryjówkę, w której dwie osoby pomieścić się mogły.
Rodin i ksiądz d’Aigrigny znajdowali się w kryjówce. Obaj czcigodni ojcowie przybyli do kryjówki w połowie rozmowy Agrykoli z panem Hardy. Dzięki niezłomnej wytwałości swego charakteru, który mu dał dosyć sił do wytrzymania straszliwie bolesnej kuracji doktora Baleinier, nie lękał się już Rodin o swe zdrowie.
Ksiądz d‘Aigrigny niespokojny, zżymający się ze złości patrząc na Rodina, rzekł do niego pocichu:
— Gdyby nie piekielny list panny de Cardoville, nicby nie wskórały usiłowania kowala. Ta więc przeklęta dziewczyna będzie zawsze i wszędzie przeszkodą, o którą rozbijać się będą wszystkie nasze zabiegi? Ach! mój Ojcze, rozpacz mię bierze o przyszłość.
— Nie — odrzekł oschle Rodin — byle tylko nie zwlekano ze spełnieniem mych rozkazów w arcybiskupstwie.
— A jeżeli właśnie, na nasze nieszczęście, to nastąpi?
— I wtedy jeszcze poradzę wszystkiemu... lecz w ta-
Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1141
Wygląd
Ta strona została skorygowana.
VII.
PRAWDZIWY CHRZEŚĆJANIN.