Przejdź do zawartości

Strona:PL Sue - Żyd wieczny tułacz.djvu/1119

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

mi księcia Dżalmy, ponury sekciarz Bohwanji pomyślał sobie ze strachem:
— Dotknąłem jego ręki... jest on teraz dla mnie świętym...
Lecz po chwilowem zastanowieniu zawołał:
— Tak... ale nie jest on świętym dla tego, który, jak mi powiedziano tej nocy, ma na niego czekać przy bramie tego domu...
To mówiąc, metys pobiegł do przyległego, na ulicę wychodzącego pokoju, uchylił koniec firanki i rzekł z obawą:
— Jego powóz odjeżdża... człowiek zbliża się... Piekło... powóz odjechał, już nie widzę.