Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/44

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

niał, a przypatrując mi się uważnie dodał: — Czy przyszedłeś z panem Ebenezer’em?
Usłyszawszy odpowiedź twierdzącą, zapytał:
— Jesteś jego przyjacielem?
W narzeczu szkockiem słowa jego znaczyły, czy jestem krewnym Balfour’a. Zaprzeczyłem, oświadczając, że mnie żadne powinowactwo nie łączy z nim.
— Tak też sądziłem — rzekł — a jednak podobny jesteś do pana Aleksandra.
Dowiadywałem się, czy pan Ebenezer używa złej sławy w okolicy.
— Niewątpliwie — odparł oberżysta — zły to człowiek i niejeden radby go widzieć w kajdanach, choćby taka Jenny Clouston i wielu innych, których pozbawił domu i mienia. A jednak był to kiedyś piękny, miły młodzieniec, lubiany powszechnie, zanim rozeszła się wiadomość o zniknięciu pana Aleksandra i prawdopodobnej jego śmierci.
— Jakto! — zawołałem.
— Utrzymują, że Ebenezer zabił brata. Nie słyszałeś o tem?
— W jakim celu miałby go zabić? — pytałem.
— W jakimże innym, jeśli nie dla przywłaszczenia sobie jego wioski?
— Wioski? — powtórzyłem — Gajów?
— Rozumie się, że tak — odparł.
— Czy Aleksander był starszym bratem? — zagadnąłem.