Strona:PL Stevenson Dziwne przygody Dawida Balfour'a.djvu/2

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

grzech odczuwać będę. Mówiąc prawdę, gdybym wiedział, że tam, gdzie iść zamierzam, czeka mnie los pomyślniejszy, szedłbym do celu z ochotą.
— Dobrze Dawidzie; ułatwia mi to odkrycie przed tobą przyszłości twojej, o ile to jest w mej mocy. Po śmierci matki, ojciec twój, zapadając na zdrowiu i czując swój koniec blizki, oddał mi dla ciebie list mający, jak mówił, stanowić o twoim losie.
„Jak tylko mnie już nie będzie na tym świecie — mówił — a dom zostanie odrestaurowany (co już dokonanem jest Dawidzie) oddaj list ten do rąk synowi memu i wypraw go do „Gajów“ niedaleko Cramond. Z tego mieji sca wyszedłem torować sobie drogę życia i tam syn mój powrócić powinien. Jest porządnym, dzielnym chłopcem (takie mniemanie miał o tobie ojciec), nie wątpię, że potrafi dojść do celu i zjednać sobie serca ludzi tam, gdzie żyć mu wypada“.
— Do domu w „Gajach“ — zawołałem — co mógł mieć ojciec mój wspólnego z tym domem?
— Któż to wie na pewno? — odpowiedział Campbell. Wszakże jedno z tamtym rodem nosisz nazwisko: Balfour’owie z Gajów zacny to, stary, szanowany powszechnie ród. Ojciec twój także był uczonym i pożytecznym na swojem stanowisku człowiekiem; nikt od niego lepiej nie kierował szkołą; w mowie i w zachowaniu nie miał ani trochę szorstkości zwykłego nauczyciela wiejskiego, pamiętasz, jak usilnie go zapraszałem zawsze, gdy spodziewa-