Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/83

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

mi złego w tem więzieniu? Gdyby Klelja raczyła mnie nie gnębić swoim gniewem, czegóż mógłbym żądać od niebios?
Wieczorem tego dnia w którym nie widział swej ładnej sąsiadki, Fabrycy powziął myśl: żelaznym krzyżem różańca, który rozdają na wstępie wszystkim wzięźniom, zaczął — z dobrym skutkiem — wiercić okiennicę. To może nierozwaga, powiadał sobie przed rozpoczęciem dzieła. Wszak stolarze mówili przy mnie, że jutro przyjdą malarze! Co powiedzą, skoro zastaną okiennicę przewierconą? Ale, jeśli się nie puszczę na to, jutro nie będę mógł widzieć Klelji. Jakto! z własnej winy miałbym przeżyć dzień bez Jej widoku, i to wówczas, kiedy mnie opuściła pogniewana! Nierozwaga więźnia spotkała się z nagrodą: po piętnastu godzinach pracy, ujrzał Klelję. Przez nadmiar szczęścia, Klelja, nie domyślając się że on ją widzi, stała długo bez ruchu, z okiem wlepionem w ogromną okiennicę: miał czas wyczytać w jej oczach znaki najtkliwszego współczucia. Pod koniec, zapomniała nawet najwyraźniej o ptaszkach i ich potrzebach, trwając minuty całe z oczami wlepionemi w okno. Klelja była głęboko wzruszona; myślała o księżnej, której nieszczęście obudziło w niej tyle współczucia, a mimo to zaczynała jej nienawidzić. Nie zdawała sobie sprawy z melancholji, która ją owładnęła, gniewna była na samą siebie. Parę razy Fabrycy miał ochotę potrząsnąć okiennicą; miał uczucie, że nie będzie szczęśliwy, póki nie da znaku, że widzi Klelję. Ale, powiadał sobie, gdyby wiedziała że ja ją oglądam tak swobodnie, wówczas ona, tak nieśmiała i wstydliwa, z pewnością umknęłaby się moim spojrzeniom.
O wiele szczęśliwszy był nazajutrz (z jakichż drobiazgów miłość buduje sobie szczęście!); gdy Klelja spoglądała smutnie na okiennicę, Fabrycy zdołał przeprowadzić kawałek drutu przez otwór wydrapany żelaznym krzyżykiem, i dawał jej znaki, które widocznie zrozumiała, przynajmniej o tyle, o ile mówiły: jestem tu, i widzę panią.