Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/76

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

i pełnem uroku; słuchał z zachwytem bezładnego świegotu, jakim skrzydlate sąsiedztwo witało dzień. Jeżeli należą do niej, niebawem pokaże się w tym pokoiku, tu pod mojem oknem. Oglądając olbrzymi łańcach Alp, naprzeciw którego wznosiła się cytadela, oczy jego wracały co chwila ku bogatym klatkom mahoniowym, które, opatrzone złoconemi drutami, wznosiły się w jasnym pokoju służącym za ptaszkarnię. Później dopiero Fabrycy dowiedział się, że pokój ten był na drugiem piętrze pałacyku jedynym, który miał cień od jedenastej do czwartej: zasłaniała go wieża Farneze.
Jakiż to będzie smutek dla mnie, myślał Fabrycy, jeżeli, w miejsce tej skromnej i myślącej fizjognomji, której oczekuję i która zarumieni się może na mój widok, ujrzę pospolitą fizys jakiej pokojówki, przybyłej, w zastępstwie pani, aby się zająć ptaszkarnią! Ale, jeśli ujrzę Klelję, czy raczy mnie zauważyć? Na honor, trzeba mi czemś ściągnąć jej uwagę; położenie moje daje m niejakie przywileje; zresztą jesteśmy tu oboje sami i tak daleko od świata! Jestem więźniem: tem, co generał Conti i inni nędznicy w jego rodzaju nazywają swoją zwierzyną... Ale ona ma tyle rozumu, lub, aby rzec lepiej, tyle duszy, iż, wedle tego co mówi hrabia, gardzi może rzemiosłem ojcowskiem: stąd zapewne jej melancholja. Szlachetne źródło smutku! Ale ja nie jestem dla niej zupełnie obcy. Z jakim pełnym skromności wdziękiem ukłoniła mi się wczoraj! Przypominam sobie, iż, w czasie owego spotkania nad Como, rzekłem: Któregoś dnia przyjadę obejrzeć pani piękne obrazy w Parmie; czy zapamięta pani to imię: Fabrycy del Dongo? Czyżby zapomniała? była tak młoda wówczas!
Ale prawda, rzekł sobie Fabrycy, przerywając nagle bieg swoich myśli, zapominam się wściekać. Byłżebym jedną z owych wielkich dusz, jakich starożytność zostawiła nam kilka przykładów? Byłżebym, nie wiedząc o tem, bohaterem? Jakto, ja, który tak obawiałem się więzienia, jestem w niem i zapominam się smucić! Można śmiało powiedzieć, że obawa była sto razy gorsza od