Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/56

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wyroki które okrywają nas hańbą w Europie, ale nie jest człowiekiem, któryby wzgardził moim żołdem za to, aby mi zdradzić tajemnice swego pana. Ten człowiek ma kochankę i spowiednika, ale kochanka jest zbyt plugawa na to abym mógł z nią mówić, nazajutrz rozgadałaby to wszystkim przekupkom. Hrabia, zbudzony do życia błyskiem nadziei, już pędził do katedry: zdumiony lekkością swego chodu, uśmiechał się mimo troski. Co to znaczy, powiadał, nie czuć się już ministrem! Katedra ta, jak wiele kościołów we Włoszech, służy za przejście z jednej ulicy na drugą: wszedłszy, hrabia ujrzał zdaleka w nawie jednego z wielkich wikarjuszów.
— Skoro Waszą Wielebność spotykam, rzekł, czy ksiądz będzie tak łaskaw oszczędzić mej podagrze paru pięter drogi do arcybiskupa, i oznajmić, iż byłbym mu wielce obowiązany, gdyby zechciał się potrudzić do zakrystji. Arcybiskup był uszczęśliwiony z wezwania: miał ministrowi powiedzieć mnóstwo rzeczy w związku z Fabrycym. Ale minister domyślił się, że to będą same frazesy i nie chciał nawet słuchać.
— Co to za człowiek Dugnani, wikary u św. Pawła?
— Mały umysł a wielka ambicja, odparł arcybiskup; mało skrupułów a wiele potrzeb: no i grzeszków bezliku!
— Tam do kata! wykrzyknął minister, Wasza Wielebność maluje jak Tacyt; — i pożegnał arcybiskupa, śmiejąc się. Wróciwszy do ministerjum, natychmiast kazał wezwać księdza Dugnani.
— Pan kierujesz sumieniem mego przyjaciela Rassi, czy on nic nie ma mi do powiedzenia? — Nie dodał nic więcej i odprawił księdza bez ceremonji.

XVII

Hrabia uważał się już za byłego ministra. Rozpatrzmy się nieco, rzekł sobie, ile będziemy mogli trzymać koni po mej niełasce; bo takie miano dadzą mojej dymisji. Hrabia obliczył w myśli swój majątek: wszedł do ministerjum z ośmdziesięcioma tysiącami; ku