Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/42

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
XVI

— I cóż? wykrzyknął generał na widok brata swego don Cezara, teraz księżna wyrzuci sto tysięcy talarów, aby sobie zadrwić ze mnie i wykraść więźnia.
Ale, na razie, jesteśmy zmuszeni zostawić Fabrycego w więzieniu, na samym szczycie cytadeli; pilnują go dobrze i może go nieco ten pobyt odmieni. Zajmijmy się dworem, gdzie zawiłe intrygi a zwłaszcza namiętności nieszczęśliwej kobiety będą rozstrzygały o jego losie. Przebywając trzysta dziewięćdziesiąt stopni wieży Farnese na oczach gubernatora, Fabrycy, który tak lękał się tego momentu, zauważył, że nie miał czasu myśleć o swem nieszczęściu.
Wróciwszy do domu po wieczorze u hrabiego Zurla, księżna gestem odprawiła służbę, następnie, osunąwszy się w ubraniu na łóżko, wykrzyknęła: Fabrycy jest w mocy wrogów, i może z mojego powodu otrują go! Jak odmalować chwilę rozpaczy, która nastąpiła po tem ujęciu sytuacji, u kobiety tak mało rządzącej się rozsądkiem, tak podlegającej wrażeniu chwili i — mimo, że nie przyznawała się do tego przed sobą — tak szalenie zakochanej? Krzyki, spazmy, — ale ani jednej łzy. Odprawiła swoje panny aby ukryć te łzy; myślała że wybuchnie płaczem skoro się znajdzie sama; ale łez, tej ulgi w wielkiej boleści, zbrakło jej. Gniew, oburzenie, wściekłość, nadto władały w tej wyniosłej duszy.
— Czyż nie dość upokorzeń! wykrzykiwała co chwila; — znieważają mnie, więcej, grożą życiu Fabrycego, i ja nie miałabym się zemścić! Stój, książę! zabijasz mnie, dobrze, masz władzę, ale kiedyś zapłacisz mi za to życiem. Ach! biedny Fabrycy, i co ci to pomoże? Cóż za różnica z owym dniem, kiedy chciałam opuścić Parmę... a wówczas uważałam się za nieszczęśliwą... co za zaślepienie! Miałam zniszczyć wszystkie przyzwyczajenia miłego życia: niestety! nie wiedząc o tem, zbliżałam się do wydarzenia, które miało na zawsze rozstrzygnąć o mym losie. Gdyby, przez haniebny nałóg dworactwa, hrabia nie był usunął słów niesprawiedliwy wyrok