Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/241

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wają wzruszone nieszczęśliwe serca; ale o wiele bardziej jeszcze opustoszeniem widowiska, z chwilą gdy dowiedziała się przyczyny. W środku drugiego aktu, gdy cudowny tenor był na scenie, publiczność, nawet z krzeseł, opuściła miejsca, aby próbować szczęścia i starać się dostać do Wizytek. Widząc tłum, który ją zatrzymał przed bramą, margrabina zalała się łzami. Nie zrobiłam złego wyboru, powiadała sobie.
Ale, właśnie z powodu tego rozczulenia, oparła się stanowczo naleganiom męża i przyjaciół, którzy nie pojmowali aby mogła nie chcieć słyszeć tak zdumiewającego kaznodziei. Dość powiedzieć, mówiono, że zaćmiewa najlepszego tenora w całych Włoszech! Jeśli go ujrzę, jestem zgubiona! powiadała sobie margrabina.
Próżno Fabrycy, którego talent świetniał z każdym dniem, kazał jeszcze kilka dni w kościele obok pałacu Crescenzi; nigdy nie ujrzał Klelji, którą wkońcu zaczęło drażnić to zakłócanie spokoju jej cichej ulicy, wobec tego że już wprzódy wygnano ją z ogrodu. Przebiegając wzrokiem twarze słuchaczek, Fabrycy zauważył od dość dawna ciemnowłosą twarzyczkę, bardzo ładną, z której oczu tryskały płomienie. Te wspaniałe oczy były zwykle skąpane we łzach po kilku słowach kaznodziei. Kiedy Fabrycemu wypadło mówić rzeczy które go nudziły, chętnie kładł spojrzenie na tej główce ujmującej młodością. Dowiedział się, że to Aneta Marini, córka i dziedziczka bogatego sukiennika, zmarłego przed kilku miesiącami.
Niebawem imię Anety znalazło się na wszystkich ustach; zakochała się śmiertelnie w Fabrycym. W porze gdy zaczęły się sławne kazania, była zaręczona z Jakóbem Rassi, synem ministra sprawiedliwości, który był jej dość sympatyczny; ale ledwie usłyszała dwa razy monsignora Fabrycego, oświadczyła, że nie chce wyjść zamąż, gdy zaś pytano o przyczynę osobliwej zmiany, odparła, że nie byłoby godne uczciwej dziewczyny wychodzić zamąż, będąc bez pamięci zakochaną w innym.