Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/229

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

żył się i wymówił, półgłosem i jakby do siebie, dwa wiersze z owego sonetu Petrarki, który jej przesłał na jedwabnej chustce, z nad Lago Maggiore: „Jakież było moje szczęście wówczas gdy pospólstwo uważało mnie za nieszczęśliwego, a teraz jakże mój los się odmienił!“
Nie, nie zapomniał o mnie, mówiła sobie Klelja z uniesieniem. Ta piękna dusza nie umie być niestała! „Nie, nigdy nie ujrzycie mej odmiany, wy, piękne oczy, któreście mnie nauczyły kochać“. Klelja ośmieliła się powtarzać w myśli te wiersze Petrarki.
Księżna-matka oddaliła się natychmiast po wieczerzy; książę udał się za nią do jej pokojów i nie zjawił się już na sali balowej. Z chwilą gdy się rozeszła ta wiadomość, wszyscy rzucili się ku wyjściu; zamęt był zupełny. Klelja znalazła się tuż koło Fabrycego; cierpienie, malujące się w jego rysach, obudziło jej litość. — Zapomnijmy o przeszłości, rzekła, i niech pan zachowa tę pamiątkę przyjaźni. Mówiąc te słowa, położyła wachlarz w ten sposób, aby Fabrycy mógł go wziąć.
Świat zmienił się w oczach Fabrycego; w jednej chwili stał się innym człowiekiem; następnego dnia oświadczył, że odludzie jego skończone i zajął zpowrotem wspaniały apartament w pałacu Sanseverina. Arcybiskup mówił, że to łaska, jaką mu wyświadczył książę dopuszczając go do swej partji, zawróciła w głowie świeżo upieczonemu świętemu: pani Sanseverina odgadła, że się pojednał z Klelją. Ta myśl, połączona z torturą jaką jej zadawała pamięć nieszczęsnej obietnicy, skłoniła ją do usunięcia się na jakiś czas ze dworu. Zdumiewano się jej szaleństwu. Jakto! oddalać się ze dworu, w chwili gdy jej łaska zdawała się bez granic! Hrabia, szczęśliwy bez chmurki, odkąd widział że nie istnieje nic między Fabrycym a panią Sanseverina, powiadał do przyjaciółki: — Ten młody książę to zacny chłopiec, ale nazwałem go dzieckiem; czy mi przebaczy kiedy? Widzę tylko jeden sposób szczerego pogodzenia się z nim: — rozstanie. Okażę najdoskonalszą uprzejmość i szacunek, poczem zachoruję i poproszę o zwolnienie. Pozwolisz mi, skoro los Fabrycego