Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/220

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kochany i miał nadzieję przywiązać panią Sanseverina do swego dworu: wręczył matce znaczną sumę i prosił, aby dawała zabawy. Wielka ochmistrzyni umiała cudownie wyzyskać tę hojność; zabawy w Parmie tej zimy przypominały piękne dni dworu w Medjolanie i sympatycznego księcia Eugenjusza, wicekróla Włoch, którego dobroć zostawiła tak długie wspomnienie.
Obowiązki koadjutora powołały Fabrycego do Parmy; ale oświadczył, iż, z nabożnych pobudek, pragnie wieść dalej swój pustelniczy żywot w małem mieszkanku, które protektor jego, arcybiskup Landriani, oddał mu w konsystorzu; tam też zamknął się, w towarzystwie jednego tylko służącego. Nie wziął udziału w świetnych zabawach dworskich, co mu zyskało w Parmie i w jego przyszłej djecezji rozgłos świętości. To usunięcie się od świata, zrodzone jedynie z beznadziejnego smutku, miało osobliwy skutek: zacny arcybiskup, który go zawsze kochał i który sam zapragnął uczynić go koadjutorem, stał się o niego potrosze zazdrosny. Arcybiskup uważał, i słusznie, za swój obowiązek pojawiać się na wszystkich dworskich zabawach, jak jest zwyczaj we Włoszech. W tych okazjach kładł swój uroczysty strój, ten sam prawie, w jakim się go widywało w katedrze. Setki lokajów zgromadzonych w kolumnadzie pałacu wstawały, prosząc arcypasterza o błogosławieństwo, którego im też udzielał. W takiej chwili uroczystego milczenia usłyszał: Nasz arcybiskup chodzi na bale, a monsignore del Dongo nie opuszcza pokoju!
Z tą chwilą skończyły się łaski, jakich Fabrycy zażywał u arcybiskupa; ale mógł już latać o własnych skrzydłach. Całe to postępowanie, natchnione jedynie rozpaczą, w jakiej pogrążyło go małżeństwo Klelji, przypisywano surowej pobożności: dewotki czytały jako budującą lekturę ów przekład genealogji rodzinnej, w której przebijała obłąkana próżność. Księgarze sporządzili litografję z jego portretu, rozkupioną w kilku dniach, zwłaszcza przez gmin; przez nieświadomość, rytownik okolił głowę Fabrycego symbolami biskupiemi, do których koadjutor nie ma prawa. Skoro arcybiskup