Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/204

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

jego popędliwość. Chciano mnie otruć; ten obiad, który tu stoi, jest zatraty; byłem na tyle sprytny aby go nie tykać, ale wyznaję, że to postępowanie uraziło mnie. Słysząc pańskich ludzi, myślałem, że przychodzą mnie dobić sztyletem... Panie generale, proszę chciej nakazać aby nikt nie wchodził do mojej celi: usuniętoby truciznę, a nasz dobry książę powinien wiedzieć wszystko.
Generał, blady i zmieszany, powtórzył życzenie Fabrycego dozorcom, którzy szli za nim; ludzie ci, spłoszeni tem że odkryto truciznę, czemprędzej zeszli na dół; pomknęli przodem rzekomo aby nie zatrzymywać na ciasnych schodach książęcego adjutanta, w istocie zaś aby uciec i zniknąć. Ku zdziwieniu generała Fontany, Fabrycy zatrzymał się dobry kwadrans na żelaznych schodkach; chciał dać Klelji czas ukrycia się.
To pani Sanseverina, po paru szalonych próbach, zdołała wysłać generała Fontanę do cytadeli; udało się jej to przypadkiem. Rozstawszy się z hrabią Mosca, równie przerażonym jak ona, pobiegła do zamku. Księżna-matka, która miała odrazę do wszelkiej energji, będącej w jej oczach czemś gminnem, sądziła, że ochmistrzyni oszalała, i wcale nie miała zamiaru fatygować się w tej sprawie. Pani Sanseverina, nieprzytomna, płacząc gorącemi łzami, powtarzała jedynie raz po raz:
— Ależ, pani, za kwadrans Fabrycy zginie otruty.
Widząc spokój księżnej, pani Sanseverina oszalała z rozpaczy. Nie postała jej w głowie myśl, której nie byłaby uniknęła kobieta wyrosła na północy w religji opartej na zgłębianiu własnego sumienia: Ja pierwsza użyłam trucizny i od trucizny też ginę. We Włoszech, tego rodzaju refleksje, w chwili namiętności wydają się czemś nieskończenie płaskiem, tak jakby się wydał w Paryżu, w podobnej okoliczności, jakiś kalambur.
Pani Sanseverina, w rozpaczy, pomknęła do salonu, gdzie znajdował się margrabia Crescenzi, będący tego dnia na służbie. Za powrotem pani Sanseverina do Parmy, podziękował jej z zapałem za miejsce szambelana, o którem bez niej nie mógłby marzyć. Nie