Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/182

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Tam, pośród dwudziestu gwardzistów, bacznych na słowa ministra i ochmistrzyni, księżna rzekła, śmiejąc się, do przyjaciela:
— Łaje mnie pan zawsze, kiedy zdradzam tajemnicę bez potrzeby. Mnie zawdzięcza Ernest V wstąpienie na tron; chodziło o to, aby pomścić Fabrycego, którego kochałam o wiele więcej niż dziś, mimo iż zawsze bardzo niewinnie. Wiem, że ty niebardzo wierzysz w tę niewinność, ale mniejsza, skoro mnie kochasz mimo moich zbrodni. Oto moja prawdziwa zbrodnia: oddałam wszystkie swoje djamenty bardzo interesującemu szaleńcowi, zwanemu Ferrante Palla, uściskałam go nawet aby zgładził człowieka, który chciał otruć Fabrycego. Gdzież w tem co złego?
— A! oto więc skąd Ferrante wziął pieniądze na swoje rozruchy! rzekł hrabia zdumiony; i pani mi opowiada to wszystko w gwardyjskiej sali?
— Bo mi się spieszy, a Rassi jest właśnie na tropie zbrodni. Faktem jest, że nigdy nie mówiłam o powstaniu, nienawidzę jakobinów. Zastanów się nad tem; powiesz mi swoje zdanie po komedji.
— Powiem ci zaraz, że trzeba rozkochać w sobie księcia.... Ale, rozumie się, do uczciwych granic, pamiętaj!
Zawołano księżnę na scenę, pobiegła pędem.
W kilka dni potem, pani Sanseverina otrzymała pocztą niezdarny list, podpisany nazwiskiem jej dawnej pokojówki; kobieta ta prosiła o umieszczenie jej przy dworze, ale księżna poznała od pierwszego rzutu oka, że to nie jest jej pismo ani styl. Odwracając kartkę aby przeczytać drugą stronę, księżna ujrzała, iż upadł jej do stóp cudowny obrazek Madonny, zawinięty w kartkę wydartą ze starej książki. Rzuciwszy okiem na obrazek, księżna odczytała kilka wierszy drukowanej stronicy. Oczy jej zabłysły na widok tych słów:
„Trybun brał sto franków na miesiąc, nie więcej; resztą chciał ożywić święty ogień w duszach zmrożonych egoizmem. Lis jest na moim tropie i oto czemu nie starałem się widzieć ostatnim