Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/180

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Przestrogi te miały tę wadę, że się pojawiały w najmniej odpowiedniej chwili; to znaczy, kiedy Jego Wysokość, przezwyciężywszy nieśmiałość, brał udział w jakiej ożywionej grze towarzyskiej. Dwa razy w tygodniu urządzano majówki, do których, pod pozorem zdobywania nowemu władcy miłości ludu, księżna-matka dopuszczała najpiękniejsze kobiety z mieszczaństwa. Pani Sanseverina, która była duszą tego wesołego dworu, miała nadzieję, że piękne mieszczanki, które wszystkie patrzały ze śmiertelną zawiścią na karjerę Rassiego, opowiedzą księciu niezliczone łajdactwa tego ministra. Między innemi dzieciństwami, książę chciał mieć ministerjum moralne.
Rassi miał zbyt wiele rozumu, aby nie czuć, jak bardzo te świetne wieczory na dworze księżnej-matki, organizowane przez jego nieprzyjaciółkę, są dlań niebezpieczne. Nie chciał oddać hrabiemu Mosca zupełnie legalnego wyroku na Fabrycego; trzeba było tedy, aby jedno z dwojga, albo on albo pani Sanseverina, znikło ze dworu.
W dniu owych zamieszek ulicznych, którym obecnie przeczyć należało do dobrego tonu, ktoś rozdawał ludowi pieniądze. Rassi wziął to za punkt wyjścia: jeszcze gorzej ubrany niż zazwyczaj, zachodził do najnędzniejszych domów w mieście i spędzał godziny całe na rozmowach z biedakami. Tyle trudów uzyskało nagrodę: po dwóch tygodniach zyskał pewność, że Ferrante Palla był tajną głową powstania, i co więcej, że ten człowiek, biedny całe życie jak wielki poeta, sprzedał niedawno w Genui ośm czy dziesięć djamentów. Cytowano, między innemi, pięć drogich kamieni, które warte były w istocie więcej niż czterdzieści tysięcy, a które, na dziesięć dni przed śmiercią księcia, oddano za trzydzieści pięć tysięcy, a to, jak powiadano, z potrzeby.
Jak odmalować radość ministra sprawiedliwości po tem odkryciu? Spostrzegł, że codziennie ośmieszano go coraz bardziej na dworze księżnej-matki; nieraz książę, rozmawiając z nim o sprawach państwowych, parskał mu w nos z całą nieopatrznością mło-