Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/173

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

dobrze; są jedynie w podróży. Hrabia Zurla, minister spraw wewnętrznych, sam udał się do domu każdego z nieszczęśliwych bohaterów, i wręczył po piętnaście cekinów ich rodzinie lub przyjaciołom, nakazując mówić, że zmarły jest w podróży i grożąc bardzo wyraźnie więzieniem, jeśli ośmielą się dać do zrozumienia że poległ. Innego człowieka z mego własnego ministerjum posłano w misji do gazeciarzy w Medjolanie i w Turynie, iżby nic nie pisali o nieszczęśliwem wydarzeniu: to uświęcone słowo; człowiek ten ma dotrzeć aż do Paryża i Londynu, aby we wszystkich dziennikach niemal urzędownie zaprzeczyć wszystkiemu, coby tam mówiono o naszych zamieszkach. Inny agent puścił się do Bolonji i Florencji. Wzruszyłem ramionami.
Ale co jest zabawne w moim wieku, to że ja miałem chwilę szczerego zapału przemawiając do gwardji i zdzierając epolety temu gamajdzie, generałowi P... W tej chwili byłbym bez wahania oddał życie za księcia: wyznaję, że to byłby głupi sposób rozstania się ze światem. Dziś, ten książę, mimo że poczciwy chłopak, dałby sto talarów abym ja umarł jaką naturalną śmiercią; nie śmie jeszcze zażądać mej dymisji, ale mówimy z sobą jak najrzadziej, i przesyłam mu mnóstwo raportów na piśmie, jak to praktykowałem z nieboszczykiem księciem po uwięzieniu Fabrycego. A, prawda: nie zrobiłem papilotów z wyroku na tego chłopca, dla tej przyczyny, że Rassi mi go nie oddał. Dobrze tedy uczyniłaś, że nie pozwoliłaś Fabrycemu przybyć urzędownie. Wyrok jest wciąż prawomocny; nie sądzę, aby Rassi ośmielił się uwięzić twego siostrzeńca dziś, ale może ośmieli się za dwa tygodnie. Jeśli Fabrycy chce bezwarunkowo wrócić do miasta, niech zamieszka u mnie.
— Ale co za przyczyna tego wszystkiego? wykrzyknęła księżna zdumiona.
— Wytłumaczono księciu, że ja nadaję sobie tony dyktatora, zbawcy ojczyzny, i że go chcę prowadzić na pasku; co więcej, mówiąc o nim, miałem wyrzec to nieszczęsne słowo: dziecko. To może być prawda, byłem podniecony owego dnia: uważałem go