Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/160

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Nazajutrz po ucieczce Fabrycego, wiele osób otrzymało dość lichy sonet, który sławił tę ucieczkę jako jeden z największych czynów epoki i porównywał Fabrycego z aniołem spływającym na ziemię. Następnego wieczora cała Parma powtarzała inny, wspaniały sonet. Był to monolog Fabrycego zsuwającego się po linie i sądzącego rozmaite wydarzenia swego życia. Sonet ten postawił go w opinji dwoma wspaniałemi wierszami: znawcy odgadli pióro Ferranta Palli.
Ale tu trzebaby mi sięgnąć po styl epicki: gdzie znaleźć kolory, aby odmalować potoki oburzenia, które naraz zalały wszystkie dobrze myślące serca, kiedy posłyszano o tem bezprzykładnem zuchwalstwie, o iluminacji zamku Sacca. Rozległ się jeden krzyk przeciw księżnej; nawet szczerzy liberałowie uważali, że to jest barbarzyństwo narażać biednych podejrzanych, trzymanych w rozmaitych więzieniach, i drażnić bezcelowo monarchę. Mosca oświadczył, że dawnym przyjaciołom księżnej pozostało tylko jedno: zapomnieć o niej. Chór oburzenia był tedy jednomyślny, cudzoziemiec przejeżdżający przez miasto byłby uderzony siłą opinji publicznej. Ale w tym kraju gdzie umieją cenić rozkosz zemsty, iluminacja oraz wspaniała zabawa wydana w parku dla przeszło sześciu tysięcy chłopów miała olbrzymie powodzenie. Wszyscy powtrzali w Parmie, że księżna rozdała chłopom tysiąc cekinów; tem tłumaczono twarde przyjęcie, jakie spotkało trzydziestu żandarmów, których policja w głupocie swojej posłała do wioski, w półtorej doby po wspaniałym wieczorze i powszechnem pijaństwie jakie po nim nastąpiło. Żandarmi, przyjęci gradem kamieni, uciekli; dwóch którzy spadli z koni, wrzucono do Padu.
Co się tyczy pęknięcia wielkiego zbiornika w pałacu Sanseverina, przeszło prawie że niepostrzeżenie; kilka ulic zalała trochę woda, nazajutrz możnaby rzec że deszcz padał. Lodovico był na tyle sprytny, że wybił szyby w jednem z okien pałacowych, tak iż można było przypuszczać złodziei.