Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/149

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

wikowi, który stał się jej prawą rękę, sekret, wedle którego, przy pomocy ukrytej sprężynki, poruszało się kamień, stanowiący dno słynnego zbiornika wody w pałacu Sanseverina, owego dzieła z trzynastego wieku, o którym jużeśmy wspominali. Gdy Fabrycy spał w miejscowej trattoria, księżna kazała wezwać Lodovica. Myślał że oszalała, tak dziwny blask rzucały jej spojrzenia.
— Przypuszczasz pewnie, rzekła, że ja ci dam kilka tysięcy franków; otóż nie; znam cię, jesteś poeta, rychło przepuściłbyś te pieniądze. Daję ci mały folwarczek Ricciarda, o milę od Casal Maggiore. — Lodovico rzucił się do jej stóp oszalały z radości, zaklinając się z całego serca, że nie dla pieniędzy pomagał do ocalenia monsignore Fabrycego, że zawsze był doń osobliwie przywiązany, od czasu jak miał raz szczęście wieźć go w charakterze młodszego stangreta jaśnie pani. Kiedy ten zacny i dzielny człowiek uznał że dość już zajmuje swoją osobą tak wielką damę, chciał odejść; ale ona, z błyszczącemi oczami, rzekła:
— Zostań!
Przechadzała się bez słowa w karczemnej izbie, spoglądając od czasu do czasu na Lodovica niesamowitym wzrokiem. Wreszcie on, widząc że tej przechadzce niema końca, uznał za właściwe przemówić.
— Jaśnie pani obdarowała mnie tak nadmiernie, tak ponad wszelkie oczekiwanie biedaka, tak ponad liche zasługi jakie miałem zaszczyt oddać, iż sądzę, sumiennie, że nie mogę przyjąć tego daru. Mam zaszczyt zwrócić jaśnie pani ten mająteczek i proszę aby mi wyznaczyła czterysta franków pensji.
— Ile razy w życiu, rzekła z posępną dumą, ile razy w życiu słyszałeś, abym poniechała zmiaru który raz objawiłam?
Po tych słowach, księżna przechadzała się jeszcze kilka minut, poczem zatrzymując się nagle, wykrzyknęła:
— To przypadkiem, i dlatego że się umiał spodobać tej dziewczynie, życie Fabrycego ocalone! Gdyby nie był tak uroczy, zgi-