Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom II.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

towcem goniącym za rozrywką, za miłostkami, a jego biedna towarzyszka więzienia dokończy dni w klasztorze, zapomniana przez tego zmiennika i ze śmiertelną zgryzotą że mu otworzyła swe serce.
Orędzie to, z którego podajemy jedynie główne fakty, wywołało, jak można się domyślić, sprzeciwy Fabrycego. Był zakochany bez pamięci; toteż przekonany, że nikogo nie kochał przed ujrzeniem Klelji i że losem jego było żyć jedynie dla niej.
Czytelnik wyobraża sobie piękne rzeczy, które jej rozpowiadał; wreszcie, pokojówka ostrzegła panią, że wybiło wpół do dwunastej i że generał może wrócić lada chwila. Rozstanie było bolesne.
— Widzę pana ostatni raz, rzekła Klelja: zamach, który jest w oczywistym interesie kliki Raversi, może panu dostarczyć okrutnego sposobu dowiedzenia mi, że nie jest pan zmiennikiem — Klelja opuściła Fabrycego dławiąc się od łez i umierając ze wstydu że nie może ich ukryć przed pokojówką ani zwłaszcza przed dozorcą. Druga rozmowa była możliwa aż wtedy, kiedy generał oznajmi, że wybiera się na wieczór do miasta; że zaś od czasu uwięzienia Fabrycego i ciekawości jaką budziło ono na dworze, uważał za bezpieczniejsze prawie ciągle udawać atak podagry, wyprawy jego do miasta, regulowane zasadami wytrawnej polityki, decydowały się często dopiero w chwili wsiadania do powozu.
Od tego wieczora w marmurowej kaplicy, życie Fabrycego było jednem upojeniem. Wielkie przeszkody, to prawda, stały jeszcze na drodze do szczęścia, ale wreszcie miał tę niespodziewaną radość, że posiada miłość boskiej istoty, która pochłaniała wszystkie jego myśli.
Trzeciego dnia po tem widzeniu, sygnały świetlne skończyły się bardzo wcześnie, mniej więcej około północy; w chwili gdy się kończyły, omal nie roztrzaskała Fabrycemu głowy wielka ołowiana kula, która, przeleciawszy ponad górnem skrzydłem żaluzji, przedarła papierowe szyby i wpadła do pokoju.
Ta wielka kula nie była ani w przybliżeniu tak ciężka jakby