Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/91

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

nazwisko hrabiny Pietranera zaniepokoiło go; znał nieboszczyka generała, o którego śmierci nie wiedział. Generał nie jest człowiekiem, któryby puścił płazem uwięzienie żony, myślał.
W czasie tych rokowań, które przeciągały się nad miarę, hrabina wdała się w rozmowę z młodą dziewczyną, stojącą w kurzu obok powozu: uderzyła ją jej uroda.
— Głowa panią rozboli od tego słońca. Ten dzielny żołnierz, rzekła wskazując na żandarma przy koniach, pozwoli pani wsiąść.
Fabrycy, który kręcił się koło kolaski, zbliżył się aby pomóc młodej panience. Ta już stawała na stopniu, podtrzymywana przez Fabrycego, kiedy imponujący jegomość, stojący o sześć kroków za powozem, wykrzyknął głosem silącym się na wyraz godności:
— Zostań na gościńcu, nie siadaj do cudzego powozu!
Fabrycy nie słyszał tego rozkazu; panna, zamiast siadać do kolaski, chciała wysiąść; podparta ramieniem Fabrycego wpadła w jego objęcia. On się uśmiechnął, ona zaczerwieniła się mocno. Kiedy się oswobodziła z jego rąk, stali jakiś czas przyglądając się sobie.
To byłaby urocza towarzyszka więzienia, rzekł sobie Fabrycy. co za szlachetne i myślące czoło: ona umiałaby kochać!
Wachmistrz zbliżył się z powagą w obliczu.
— Która z tych pań nazywa się Klelia Conti?
— Ja, odparła panna.
— A ja, wykrzyknął stary jegomość, jestem generał Fabio Conti, szambelan J. W. najdostojniejszego księcia Parmy; i uważam za bardzo niewłaściwe, aby człowieka mego stanowiska ścigano jak złodzieja.
— Przedwczoraj, siadłszy na statek w porcie Como, przepędził pan inspektora policji, który pana pytał o paszport? Dziś on nawzajem pozwolił sobie pana trochę przepędzić.
— Łódź już odbiła od brzegu, śpieszyło mi się, nadciągała burza; cywil jakiś krzyknął z brzegu abym wracał; powiedziałem mu swoje nazwisko i jechałem dalej.