Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/71

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

tanki. Kiedy, nim zdobył się na odpowiedź, szukał w myśli najjaśniejszych zwrotów francuskich, markietanka, palona ciekawością, dodała aby go zachęcić: Kapral Aubry i ja damy panu dobrą radę, niby względem tego co masz z sobą począć.
— Nie wątpię, odparł Fabrycy. Nazywam się Vasi i jestem z Genui; siostra moja, słynna z urody, wyszła za mąż za kapitana. Ponieważ mam dopiero siedmnaście lat, ściągnęła mnie aby mi pokazać Francję i ogładzić mnie nieco. Nie zastawszy jej w Paryżu i dowiedziawszy się że jest przy armji, przybyłem za nią i szukałem na wszystkie strony nie mogąc jej znaleźć. Żołnierze, uderzeni moim włoskim akcentem, przytrzymali mnie. Miałem wówczas pieniądze; przekupiłem żandarma który dał mi marszrutę, mundur, i powiedział; Zmykaj, ale przysięgnij, że nigdy nie wymienisz mego nazwiska.
— Jak się nazywał? spytała markietanka.
— Dałem słowo, odparł Fabrycy.
— Ma rację, wtrącił kapral, żandarm jest ladaco, ale kolega nie powinien go zdradzić. A jak się nazywa ten kapitan, twój szwagier? Skoro będziemy wiedzieli nazwisko, możemy go poszukać.
— Teulier, kapitan w czwartym pułku huzarów, odparł nasz bohater.
— Zatem, rzekł kapral z domyślną miną, z cudzoziemskiego akcentu żołnierze wzięli cię za szpiega?
— Och, to ohydne słowo! krzyknął Fabrycy z błyszczącemi oczami. Ja, który tak kocham Cesarza i Francuzów! Właśnie ta zniewaga najwięcej mnie oburza.
— Niema tu żadnej zniewagi, w tem właśnie się mylisz; omyłka żołnierzy jest zupełnie naturalna, odparł z powagą kapral Aubry.
Zaczem, wyłożył mu wielce dokładnie, że w wojsku trzeba należeć do jakiejś broni i nosić mundur, inaczej jest zupełnie proste, że człowieka biorą za szpiega. Nieprzyjaciel nasyła nam ich dużo; kto żyje, zdradza w tej wojnie. Łuska spadła z oczu Fa-