Strona:PL Stendhal - Pustelnia parmeńska tom I.djvu/219

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

się dopuścisz tego łajdactwa — rzekł poważnie — Lodovieo pomówi z tobą, i nie sześć pchnięć nożem otrzymają twoje stare gnaty ale dwa tuziny, i znajdziesz się na pół roku w szpitalu i bez tabaki.
Stara zbladła i rzuciła się do rąk Fabrycego aby je ucałować.
— Przyjmuję z wdzięcznością los, jaki pan nam zapewnia. Wygląda pan tak poczciwie, że brałam pana za dudka. Niech pan pomyśli, że i inni mogą popełnić tę omyłkę; radzę panu nosić się bardziej z pańska. — Poczem dodała z cudownym bezwstydem: Niech się pan dobrze zastanowi nad tą radą, że zaś zbliża się zima, sprawi pan Marjecie i mnie dwie ciepłe sukienki z pięknej angielskiej materji, którą widziałam na placu św. Petronjusza.
Miłość ślicznej Marjety miała dla Fabrycego wszystkie uroki najtkliwszej przyjaźni, co nasuwało mu myśl o podobnem szczęściu obok księżnej.
Ale czy to nie jest zabawne, powiadał sobie, że ja nie jestem zdolny do tego wyłącznego i namiętnego oddania, które ludzie zwą miłością? Wśród przygodnych miłostek w Nowarze lub w Neapolu, czyż spotkałem kiedy kobietę, której towarzystwo, nawet w pierwszych dniach, byłoby dla mnie bardziej nęcące niż przejażdżka na ładnym nieznanym koniu. To, co nazywają miłością, dodał, byłożby to także kłamstwo? Bezwątpienia kocham tak, jak mam apetyt w porze obiadowej! Czyżby owa pospolita skłonność była tem, z czego ci kłamcy ulepili miłość Otella, miłość Tankreda? lub mamż mniemać, że jestem inaczej stworzony niż inni ludzie? Duszy mojej miałoby brakować jednej namiętności, i czemu? to byłby osobliwy los!
W Neapolu, zwłaszcza w ostatnich czasach, Fabrycy spotykał kobiety, które, pyszne swem urodzeniem, pięknością i pozycją swoich porzuconych dlań wielbicieli, próbowały go tyranizować. Spostrzegłszy taki zamiar, Fabrycy zrywał natychmiast, szybko i rozgłośnie. Otóż, powiadał sobie, jeżeli kiedy dam się uwieść pokusie tkliwszych stosunków z tą uroczą istotą, którą mienią