Strona:PL Stendhal - Pamiętnik egotysty.djvu/33

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

po dywanie. Zdumienie Aleksandryny było nieopłacone; pierwszy raz dziewczynie zdarzył się taki wypadek.
Moi kompani chcieli wmówić we mnie, że ja umieram ze wstydu i że to jest najnieszczęśliwsza chwila mego życia. Byłem tylko zdziwiony, nic więcej. Nie wiem czemu, myśl o Metyldzie ogarnęła mnie w chwili, gdym wchodził do tego pokoju, którego Aleksandryna stanowiła tak ładną ozdobę.
Później, przez dziesięć lat nie byłem ani trzy razy u dziewcząt. A pierwszy raz po uroczej Aleksandrynie to było w październiku czy w listopadzie r. 1826; byłem wówczas pogrążony w rozpaczy.
Spotkałem z dziesięć razy Aleksandrynę we wspaniałym powozie, który miała w miesiąc później, i zawsze dostało mi się przyjazne spojrzenie. Wreszcie, po kilku latach, uroda jej zgrubiała, jak bywa u takich dziewcząt.
Od tego czasu, uchodziłem za bajbardzo u trzech towarzyszów życia, których mi dał los. Ta piękna reputacja rozeszła się w święcie i mniej lub więcej trwała aż do czasu, gdy pani Azur zdała sprawę z moich rycerskich czynów. Ten wieczór zbliżył mnie bardzo z Barotem, z którym do dziś się lubimy. To może jedyny Francuz w którego domu spędzam czasem dwa tygodnie z przyjemnością. To najszczersze serce, najzacniejszy charakter, człowiek najmniej inteligentny i najmniej wykształcony jakiego znam. Ale nie ma równego sobie w dwóch talentach: robieniu pieniędzy nie grając nigdy na giełdzie, i zawiązywaniu znajomości z kobietą, którą ujrzy na spacerze lub w teatrze. Zwłaszcza ostatni z tych talentów doprowadził do mistrzostwa.
Bo też to jest dla niego konieczność. Wszelka kobieta, która obdarzyła go swemi względami, staje się dla niego bez płci.

Pewnego wieczora, Metylda mówiła mi o pani Bignami, swojej przyjaciółce. Opowiedziała mi sama z siebie jej miłostkę bardzo znaną, poczem dodała: „Niech pan powie, co za los! co wieczora, wychodząc od niej, kochanek jej szedł do dziewczyny“.