Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/9

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.
OD TŁUMACZA.

„Usiadłem na stopniach San Pietro i dumałam tam godzinę lub dwie nad tą myślę: dochodzę pięćdziesiątki, byłby czas znać samego siebie. Czem byłem, czem jestem, — doprawdy byłbym w kłopocie, jak odpowiedzieć na to spytanie?
„Uchodzę za człowieka bardzo inteligentnego, oschłego, zepsutego nawet, a widzę, że stale pochłaniała mnie jakaś nieszczęśliwa miłość. Kochałem szalenie pannę Kably, pannę Grisheim, panią Diphortz, Metyldę, — i nie miałem żadnej z nich, i niejedna z tych miłości trwała po kilka lat. Metylda wypełniła szczelnie moje życie od 1818 do 1824. — I nie jestem jeszcze wyleczony, dodałem poświęciwszy marzeniu o niej dobry kwadrans. Czy ona mnie kochała?“...
Tak pisze Stendhal na wstępie do Życia Henryka Brulard, autobiografji conajmniej równie szczerej jak Wyznania Russa. Jest melancholja w tem pytaniu, na które mu, zbrojni w dokumenty, lepiej poinformowani, możemy odpowiedzieć: Nie kochała go, napewno go nie kochała, ta kobieta, której gubiący się we mgle profil tak pociąga stendalistów; ta kobieta, której zawdzięczamy jeżeli nie samą tę książkę, to z pewnością ton, w jakim jest napisana.
Co się tyczy książki, którą, jak podaje powiernik jego Colomb, Stendhal miał za najważniejsze ze swoich dzieł, możeby ją napisał niezależnie od tego czy innego obrotu jego życia. Teorja — i praktyka — miłości zaprzątały go od młodu. Jako dwudziestoletni chłopiec notuje sobie plan dzieła: „Sztuka kochania, w in-