Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/245

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

północy, rodziny szłyby gromadnie do domów. Dziewczęta nauczyłyby się poznawać młodych ludzi; zarozumiałość i towarzysząca jej niedyskrecja stałyby się im rychło wstrętne; słowem, wybierałyby sobie męża. Ta i owa młoda dziewczyna zakochałaby się nieszczęśliwie, ale ilość zdradzonych mężów i niezgodnych małżeństw zmniejszyłaby się ogromnie. Wówczas byłoby mniejszą niedorzecznością karać niewierność hańbą; prawo rzekłoby młodym kobietom: „Wybrałaś sobie męża; bądźże mu wierna“. Wówczas zgodziłbym się na dochodzenie i karanie sądowe tego, co Anglicy nazywają criminal conversation. Trybunały mogłyby nakładać, na rzecz więzień i szpitali, grzywnę sięgającą dwóch trzecich majątku uwodziciela oraz kilkoletnie więzienie.
Kobietę możnaby stawić za cudzołóstwo przed sąd przysięgłych. Sąd przysięgłych musiałby wpierw orzec, że postępowanie męża było nienaganne.
Kobietę przekonaną o winie możnaby skazać na dożywotnie więzienie. Jeżeli mąż był nieobecny dłużej niż dwa lata, możnaby skazać żonę jedynie na kilkoletnie więzienie. Obyczaje ułożyłyby się niebawem na modłę tych praw i udoskonaliłyby je[1].

Wówczas szlachta i duchowieństwo, żałując gorzko cnotliwych epok pani de Montespan lub pani du Barry, musiałaby się zgodzić na rozwód[2].

  1. Dziennik angielski Examiner, zdając sprawę z procesu królowej (nr. 622, 3 września 1820), dodaje: „Dzięki naszemu systemowi moralności płciowej, tysiące kobiet stają się przedajnemi nierządnicami. Uczy się kobiety uczciwe gardzić niemi, ale mężowie mają prawo odwiedzać te nierządnice i uchodzi to jedynie za grzech powszedni“.
    Jest w tem szlachetna odwaga, aby krainie cantu powiedzieć w tym przedmiocie prawdę, choćby najbardziej pospolitą i jawną; jeszcze większą zasługą jestto ze strony biednego dziennika, którego jedynym widokiem powodzenia jest, że go kupią ludzie bogaci, uważający biblję i biskupów za jedyną ochronę swoich pięknych liberji.
  2. Pani de Sévigné pisała do córki 23 grudnia 1671: „Nie wiem, czy ci wiadomo, że Villarceaux, napomykając królowi o jakimś urzędzie dworskim dla swego syna, skorzystał zręcznie ze sposobności, aby wspomnieć, iż są ludzie, którzy nachodzą jego siostrzenicę (pannę de Rouxel), mówiąc że Jego Królewska Mość ma na nią zamiary; jeśli tak jest, błaga aby użył za pośrednika jego; właściwiej będzie, jeżeli sprawa będzie w jego a nie w innych rękach; on doprowadzi ją pomyślnie do skutku. Król zaczął się śmiać i rzekł: Villarceaux, jesteśmy za starzy obaj, aby się porywać na piętnastolatki. I, jako człowiek wielkich manier, wyśmiał się zeń i opowiedział jego propozycję damom“. (Tom II, str. 340).
    Pamiętniki Lauzuna, Bezenvala, pani d’Epinay, etc. etc. Błagam, niech mnie nikt z kretesem nie potępia, póki nie przeczyta tych pamiętników.