Strona:PL Stendhal - O miłości.djvu/117

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

szy, nie mającej świadomości siebie? Człowiek jest tem czem być może, ale czuje czem jest.
Zdaje mi się, że doszliśmy do ostatniego stopnia naturalności, o którą najsubtelniejsze serce może się kusić.
Człowiek namiętny może tylko — jedyna jego ucieczka w czasie burzy — przysiąc sobie najszczerzej że nigdy nie skazi prawdy i że będzie czytał wiernie w swem sercu; jeśli rozmowa jest żywa i urywana, może spodziewać się pięknych momentów naturalności, inaczej będzie zupełnie naturalny jedynie w chwilach gdy będzie kochał nieco mniej szalenie.

W pobliżu ukochanej naturalność zostaje zaledwie w ruchach, których nawyki tkwią wszakże tak głęboko w mięśniach. Kiedy podawałem ramię Leonorze, zawsze miałem uczucie że padnę, myślałem o tem aby dobrze iść. Wszystko co można uczynić, to aby nigdy nie być przesadnym dobrowolnie; wystarczy przeświadczenie, że brak naturalności jest największą wadą i że łatwo może być źródłem największych nieszczęść. Serce ukochanej kobiety nie rozumie już twego, tracisz ten nerwowy i mimowolny odruch szczerości, która odpowiada na szczerość. To znaczy stracić wszystkie środki wzruszenia, omal nie powiedziałbym uwiedzenia jej. Nie abym przeczył iż kobieta godna kochania może widzieć swój los w owem wdzięcznem godle bluszczu, który umiera jeśli się nie przywiąże: to prawo natury. Ale jestto zawsze stanowczy krok ku szczęściu, dać szczęście człowiekowi którego się kocha. Zdaje mi się, że rozsądna kobieta powinna użyczyć kochankowi wszystkiego nie wcześniej aż będzie niezdolna się bronić, najlżejsze zaś podejrzenie co do szczerości twego serca wraca jej natychmiast nieco siły, dosyć przynajmniej aby opóźnić jeszcze o jeden dzień jej porażkę[1].

  1. Haec autem ad acerbam rei memoriam, amara quadam dulcedine, scribere visum est... ut cogitem nihil esse debere quod amplius mihi placeat in hac vita.
    Petrarca, Ed. Marsand.

    15 stycznia, 1819.