od czasu nieszczęśliwej miłości jaką nasza ksieni żywiła za młodu dla pewnego rycerza, zostało jej sporo dziwactw; ale wiecie również, że nigdy nie zdarzyło się jej przekonać do osoby której okazała wzgardę. Otóż może przez całe życie nie wyrzekła tylu obraźliwych słów, ile ich wylała w naszej obecności na głowę biednego monsignora Cittadini. Codziennie w naszych oczach znosił obejście takie, że musimy się rumienić za jego dostojeństwo. — Tak, odparły zgorszone zakonnice, ale wraca codzień; nie dzieje mu się tedy zbytnia krzywda; w każdym zaś razie ten pozór zgorszenia szkodzi powadze świętego zakonu Wizytek. Najsurowszy pan nie obsypuje najniezdarniejszego sługi ani czwartą częścią obelg, jakiemi dumna ksieni smagała codzień młodego biskupa tak pełnego namaszczenia; ale był zakochany, przywiózł zaś ze swej ojczyzny tę kardynalną zasadę, iż, skoro się raz podejmie tego rodzaju przedsięwzięcie, trzeba się troszczyć jedynie o cel a nie zważać na środki. — Ostatecznie, powiadał biskup do swego powiernika Cezara del Bene, hańba spada na kochanka, który poniecha ataku, zanim go zmusi do tego zupełna beznadziejność. Obecnie smutne moje zadanie ograniczy się do podania wyciągu — z konieczności bardzo suchego z procesu, który spowodował śmierć Heleny. Proces ten wyczytałem w bibljotece, której nazwę trzeba mi zmilczeć; tworzy on nie mniej niż osiem tomów infolio. Pytania i wywody są po łacinie, odpowiedzi po włosku. Znajduję tam, iż w listopadzie r. 1572, koło jedenastej wieczór, młody biskup udał się sam do bramy kościoła, gdzie przez cały dzień mają dostęp wierni; ksieni sama otworzyła mu i pozwoliła iść za sobą. Przyjęła go w pokoju, w którym przebywała często i który tajemnemi drzwiczkami łączył się ze stallami nad nawą kościoła. Nie upłynęła godzina, a zdumionego biskupa odprawiono z powrotem; ksieni odprowadziła go sama do wrót kościoła mówiąc te słowa: — Proszę wracać do swego pałacu i poniechać mnie corychlej.
Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/155
Wygląd