Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/138

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

kał jej spokój; niech pamięta Ave Maria w Monte Cavi. Oto bukiet, który zerwałem w jej ogrodzie w Albano; nieco splamiony krwią, umyj go zanim jej oddasz.
W tej chwili rozległa się salwa muszkietów od strony korytarza; to bravi atakowali ludzi Juljana.
— Powiedz mi, gdzie jest klucz od furtki? spytał Marjety.
— Nie widzę go; ale oto klucze od kłódek przy wrzeciądzach. Może pan wyjść.
Juljain pochwycił klucze i wypadł z izdebki.
— Nie silcie się rozwalać muru, rzekł do żołnierzy; mam klucze.
Nastała chwila głębokiego milczenia, gdy Juljan próbował otworzyć kłódkę; pomylił się co do klucza, wziął inny, wreszcie otworzył; ale w chwili gdy podnosił sztabę, otrzymał z bliska postrzał w prawe ramię. Uczuł, że traci władzę w tem ramieniu.
— Podnieście sztabę, krzyknął na ludzi.
Nie potrzebował im tego mówić.
Przy blasku strzałów pistoletowych, ujrzeli zagięty koniec żelaza nawpół już poza pierścieniem. Natychmiast kilka krzepkich rąk podniosło sztabę; kiedy koniec znalazł się poza pierścieniem, upuszczono ją. Wówczas można było uchylić bramę; kapral wszedł i szepnął do Juljana:
— Nic się już nie da zrobić; jest nas ledwie trzech czy czterech bez ran; pięciu nie żyje.
— Krew mnie uchodzi, odparł Juljan, czuję że zemdleję, powiedz im aby mnie wynieśli.
W chwili gdy Juljan rozmawiał z dzielnym kapralem, żołnierze klasztorni dali jeszcze kilka strzałów i kapral padł martwy. Szczęściem, Hugo słyszał rozkaz Juljana, zawołał po imieniu dwóch żołnierzy, którzy unieśli Juljana. Juljan, który nie zemdlał, kazał aby go nieśli przez ogród, do furtki. Żołnierze zaklęli otrzymując ten rozkaz, mimo to usłuchali.
— Sto cekinów temu, kto otworzy drzwi! wykrzyknął Juljan.