Strona:PL Stendhal - Kroniki włoskie.djvu/126

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została przepisana.

Front klasztoru wychodzący na plac była to gruba ściana sczerniała od starości; jedyne jej otwory to była brama oraz okienko pozwalające żołnierzom wyglądać na zewnątrz. Można osądzić jak ponure wyrażenie sprawiała ta ściana, z bramą wzmocnioną szerokiemi blachami żelaza przybitemi zapomocą ogromnych gwoździ oraz jednam okienkiem cztery stopy wysokiem a ośmnaście cali szerokiem.
Nie podążymy za kronikarzem w długiem opowiadaniu schadzek, które Juljan wyprosił u Heleny. Stosunek odzyskał serdeczność, jaką miał niegdyś w ogrodzie w Albano; jednakże Helena nigdy nie zechciała wyjść do ogrodu. Pewnej nocy, uderzyła Juljana jej zaduma: matka przybyła z Rzymu aby ją odwiedzić i zamieszkała na kilka dni w klaszorze. Matka była zawsze tak tkliwa, tyle okazywała delikatności dla uczuć których domyślała się iw córce, że Helena czuła głębokie wyrzuty iż musi ją oszukiwać: jakże bowiem ośmieliłaby się wyznać że miewa schadzki z mordercą jej syna? W końcu Helena wyznała szczerze Juljanowi, że, jeśli ta dobra matka zapyta ją wprost, nie będzie miała siły jej okłamywać. Juljan uczuł całe niebezpieczeństwo; los jego zależał od przypadku, który mógł podsunąć jakieś słowo pani Campireali. Następnej nocy przemówił stanowczym tonem w ten sposób:
— Jutro przybędę wcześniej, usunę jedną sztabę w tej kracie, ty zejdziesz do ogrodu, zaprowadzę cię do kościoła w mieście, gdzie oddany mi ksiądz połączy nas. Zanim się zrobi dzień, znajdziesz się z powrotem w ogrodzie klasztornym. Skoro raz zostaniesz moją żoną, będę już bez obawy. Jeśli matka twoja zażąda tego jako pokuty za okropne nieszczęście nad którem bolejemy wszyscy, zgadzam się nawet na to, aby spędzić kilka miesięcy zdala od ciebie.
Kiedy Helena zdawała się oszołomiona tą propozycją, Juljan dodał:
— Książę wzywa mnie do siebie; honor i inne względy każą mi jechać. Jedynie to czego żądam może zapewnić naszą przy-