Przejdź do zawartości

Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom II.djvu/113

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.
XLIX. OPERA KOMICZNA.

O how this spring of love resembleth
The uncertain glory of an April day;
Which now shows all the beauty of the sun
And by and by a cloud takes all away!
Shakespeare.

Pochłonięta marzeniami o przyszłości i o ważnej roli którą miała odegrać, Matylda zaczęła niebawem żałować nawet suchych i filozoficznych dysput z Juljanem. Znużona górnemi myślami, niekiedy także żałowała szczęścia którego zaznała przy nim; wspomnienia te nie były wolne od wyrzutu i nękały ją chwilami.
— Ostatecznie, można mieć słabostkę, mówiła sobie; kobieta taka jak ja może się zapomnieć jedynie dla wyższego człowieka; nikt nie powie, że mnie uwiodły jego ładne wąsiki ani jazda konna, ale jego głębokie wywody o przyszłości Francji, jego poglądy w których rozwija analogję grożących nam wypadków z rewolucją z r. 1668 w Anglji. — Uległam, odpowiadała na swoje wyrzuty, jestem słabą kobietą; ale, przynajmniej, nie omamiły mnie jak lalkę zewnętrzne powaby.
Jeśli przyjdzie do rewolucji, czemu Juljan Sorel nie miałby być Rolandem, a ja panią Roland? wolę to, niż rolę pani de Staël: nasza epoka nie ścierpiałaby niemoralności, obyczajów. To pewna, że nie dopuszczę się w życiu powtórnej słabości; umarłabym ze wstydu.
Rojenia Matyldy nie zawsze, trzeba przyznać, były tak surowe. Przyglądała się Juljanowi, znajdowała uroczy wdzięk w całem jego zachowaniu się.
— Niema wątpienia, mówiła sobie, zdołałam w nim zniweczyć najlżejszy cień myśli o jakichś prawach nademną. Nieszczęśliwy i namiętny wyraz, z jakim ten biedny chłopiec oświadczył mi się przed tygodniem, dowodzi tego wyraźnie; trzeba przyznać,