Strona:PL Stendhal - Czerwone i czarne tom I.djvu/81

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

niczkę, siadłszy z powrotem, oddała mu na nowo dłoń prawie bez trudności, jakgdyby to już była rzecz umówiona.
Północ wybiła oddawna; trzeba było wreszcie opuścić ogród. Pani de Rênal, upojona rozkoszą kochania, w naiwności swojej nie czyniła sobie prawie wyrzutów. Szczęście odjęło jej sen. Juljan natomiast, śmiertelnie znużony przebytą walką, spał jak zabity.
Nazajutrz zbudzono go o piątej: i — rzecz, która zabolałaby okrutnie panią de Rênal, gdyby to wiedziała, — zaledwie pomyślał o niej. Spełnił swój obowiązek; i to obowiązek heroiczny. Przejęty szczęściem tego uczucia, zamknął się na klucz, i utonął, z nową przyjemnością, w lekturze czynów swego bohatera.
Skoro rozległ się dzwonek na śniadanie, Juljan, zatopiony w biuletynach Wielkiej Armji, zapomniał wszystkich tryumfów dnia poprzedniego. Schodząc do salonu, szepnął sobie:
— Trzeba powiedzieć tej kobiecie że ją kocham.
Miast przepojonych rozkoszą wspomnień których się spodziewał, ujrzał surową fizjognomję pana de Rênal, który, przybywszy od dwóch godzin z Verrières, nie ukrywał swego niezadowolenia iż Juljan cały ranek nie zatroszczył się o dzieci. Nic szpetniejszego jak ten człowiek przejęty swą ważnością, czujący się w prawie dać uczuć swój niehumor.
Każde cierpkie słowo przeszywało serce pani de Rênal. Juljan był tak oszołomiony, tak jeszcze pełen wielkich czynów, które, przez kilka godzin, przesuwały się przed jego oczami, iż, w pierwszej chwili, ledwie raczył zauważyć wymówki pana de Rênal. Wkońcu, odparł dość ostro:
— Byłem niezdrów.
Ton odpowiedzi byłby uraził człowieka nawet o wiele mniej drażliwego niż pan de Rênal. W pierwszej chwili, chciał go wypędzić bez zwłoki; powściągnęła go tylko zasada, iż nie należy się nigdy spieszyć w interesach.
— Ten smarkacz, pomyślał sobie, zyskał, dzięki memu domo-