Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/216

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

jedynie za nasycenie kaprysów; otóż ja nie miałem kaprysów nie bywając nigdy w towarzystwie i nie widując żadnej kobiety; pieniądze były tedy niczem w moich oczach.
Byłem wówczas jak wielka rzeka, która ma się rzucić w wodospad, jak Ren powyżej Szafuzy. Moim wodospadem była namiętność do matematyki, która, zrazu jako sposób ucieczki z Grenobli — personifikacji mieszczaństwa przyprawiającego o wymioty — a potem przez miłość jej samej, pochłonęła wszystko.
Polowanie, dzięki któremu czytałem z rozczuleniem Leśny dom i robiłem wyciągi z Historji Zwierząt Buffona (mimo iż jego przykra emfaza raziła mnie już w tym wieku, jako kuzynka księżej i ojcowskiej hipokryzji), polowanie było ostatnim znakiem życia mojej duszy, przed matematyką.
Jezzcze jedna opowiastka, a potem już będę cały najeżony ixami i ypsylonami. Jestto sprzysiężenie przeciw drzewu braterstwa.
Nie wiem czemu spiskowałem. Owo drzewo, to był nieszczęśliwy młody dąbek, bardzo smukły, wysoki conajmniej na trzydzieści stóp, który przesadzono, z wielkim jego żalem, na środek placu Grenette, daleko za drzewem Wolności, które posiadało całą moją tkliwość.
Nie wiem, z jakiej okazji przyczepiono do drzewa Braterstwa białą tabliczkę, na której pan Jay wymalował żółto, ze swoim zwykłym talentem, koronę, berło, kajdany, wszystko to pod napisem, niby rzeczy pokonane.
Napis miał kilka wierszy, nic z niego nie pamiętam, mimo że to przeciw niemu spiskowałem.
Oto dowód zasady: trochę namiętności potęguje inteligencję, wiele namiętności gasi ją. Przeciw czemu spiskowaliśmy? Nie wiem. Przypominam sobie jeszcze mglisto tę zasadę: obowiązkiem naszym jest, ile w naszej mocy, szkodzić temu co nienawidzimy. To jest jeszcze bardzo mgliste. Zresztą nie pamiętam ani trochę