Strona:PL Stendhal - Życie Henryka Brulard.djvu/105

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została skorygowana.

czarny tom pana Durand, który sam był dość licho odziany. Tom ten zawierał poemat jakiegoś jezuity o musze, która utonęła w rynce mleka. Cały dowcip polegał na przeciwstawieniu białości mleka i czarności muchy; słodyczy której szukała w mleku, a goryczy śmierci.
Dyktowano mi te wiersze, usuwając epitety, naprzykład:
Musca (epit.) duxerit aunos (ep.) multos (synonim).
Otwierałem Gradus ad Parnassum; badałem wszystkie epitety istniejące dla muchy: volucris, avis, nigra, i wybierałem, do miary moich heksametrów i pentametrów, naprzykład nigra dla musca, felices dla annos.
Brud książki i płaskość pomysłu budziły we mnie taki wstręt, że regularnie oodzień, około drugiej, dziadek robił za mnie wiersze niby to pomagając mi.
Pan Durand wracał około siódmej wieczór i kazał mi podziwiać różnicę między mojemi wierszami a wierszami ojca jezuity.
Trzeba koniecznie współzawodnictwa, aby przełknąć takie brednie. Dziadek opowiadał mi o swoich praktykach z kolegjum, a ja wzdychałem do kolegjum: tam przynajmniej byłbym mógł przestawać z dziećmi w moim wieku.
Niebawem dostąpiłem tego szczęścia: stworzono Szkołę centralną, dziadek należał do komitetu organizatorów, zamianował profesorem pana Durand.

ROZDZIAŁ XIII
Pierwsza podróż do Echelles.

Trzeba mi pomówić o moim wuju, o tym sympatycznym człowieku, który wnosił radość w rodzinę, kiedy z Echelles (Sabaudja), gdzie był żonaty, przybywał do Grenobli.
Spisując moje życie w r. 1835, czynię w niem wiele odkryć; te odkrycia są dwojakiego rodzaju: