Przejdź do zawartości

Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/136

Z Wikiźródeł, wolnej biblioteki
Ta strona została uwierzytelniona.

pierwszych powiewów upodobania, przyjemności zetknięć w ciemnym pokoju i gwałtownych całusów w lica i szyję, niby to wydartych i skradzionych, a właściwie dobrowolnie ofiarowanych. Nikt jednak z przelotnych szczęśliwców nie posiadał uczucia panny Mii. Była to raczej łobuzerya pięknej dziewczyny, rozwydrzonej swem powodzeniem, fuga surowej a bujnej natury. Pewien starszy już kuzyn, który przez czas dłuższy bawił w Niezdołach, podobał jej się, jako mężczyzna. Był bardziej, niż inni, elegancki, miły, a co najważniejsza przystojny. Tego odwiedzała nawet dwa razy w jego stancyi gościnnej, ulegając prośbom. Pierwszy raz nie broniła mu pocałunków swych rąk, drugi raz objęć w pół i całunków w policzki i szyję. Następnie jednak, gdy spostrzegła, że kuzyn darzy względami każdą przystojną białogłowę, żałowała swego afektu i z całej tej przygody wyniosła głęboką niechęć. O krewniaku, gdy wyjechał, zapomniała. Życie towarzyskie i stosunki płciowe na dworze niezdolskim nie odznaczały się subtelnością. Było to życie zamożnej szlachty bez poważniejszej ogłady. Rozmowy były dość trywialne; stosunki z płcią piękną niemal ordynarne. To też panna Salomea pochwytała mnóstwo najrozmaitszych wiadomości od służby, a głównie z rozmów męskich, które tyczyły się życia płciowego. Myśli jej stały na poziomie niezdolskim.
Teraz dopiero w obcowaniu z księciem Odrowążem spostrzegła coś innego: — wyjątkową miękość traktowania, grzeczność, czystość, powściągliwość w słowie, pomimo, że współżycie było tak bliskie