stwór błędnemi oczami. Po pewnym czasie zmocował się w sobie, oprzytomniał i rzekł:
— Pani zupełnie nie wie, kto jestem, a odstąpiła mi pani swego posłania...
— Wiem, że pan jest powstaniec.
— Nazywam się Odrowąż, a na imię mi Józef.
Po chwili dodał:
— Widzi pani, — mam po rodzicach tytuł księcia...
— Księcia? — szepnęła panna Salomea, przypatrując mu się na poły z niedowierzaniem, na poły z podziwem. Twarz jej spoważniała i ruchy stały się bardziej oględne. Nie na długo zresztą.
— Posiadam znaczny majątek, — mówił jeszcze, — a wczoraj...
— O, wczoraj znać było pana nie tyle po cholewach, bo przypadkowo były oberznięte, ile po kożuszku magnackim... — uśmiechnęła się złośliwie
Chory przymknął oczy ze wstydu. Burzyło się w nim wszystko. Mówił zwolna.
— Postaram się... niezwłocznie... skoro tylko... wstać i iść z powrotem do partyi, żeby pani nie narażać na takie przykrości...
— Och, z temi groźbami!... Lepiej niech wasza książęca mość nie rozmawia i leży spokojnie. Powiem otwarcie, że od bardzo dawna, bo od jakich czterech tygodni wyspałam się pierwszy raz tej nocy porządnie pod pańską opieką.
— Co takiego! Pod moją opieką?
— No, tak. Trzeba księciu panu wiedzieć, że w tym caluteńkim domu niema nikogo, tylko stary
Strona:PL Stefan Żeromski - Wierna rzeka.djvu/035
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.