pruski), Malszyckich, Rekowskich, Sarbskich, Wnuków i innych, którzy przejęli się duchem pruskim do szczętu.
Rozważał nadesłany przez pewnego urzędnika projekt wykupienia dóbr z rąk szlachty polskiej przez mieszczaństwo pochodzenia niemieckiego — i umieścił na marginesie uwagę, że milszy mu jest jeden mieszczanin niemiecki, niż cały naród Polaków. Myślał o przeznaczeniu funduszu na kupno przez państwo dóbr od Polaków, byleby się pozbyć tej »liederliche polnische Zeug«, (polskiej hołoty), która »źle gospodaruje, pieniądze zbiera, biegnie do Polski i tam pieniądze przejada«. W pasyi podpisał dekret o kupnie przez państwo dóbr polskich Mrocza, Białośliwia, Wyrzysk i Opalenia. Ponieważ cały lud polski poczytywał za zbrodniarzy i złodziei, to też bez wahania podpisywał ciężkie na Polaków wyroki, do zatwierdzenia i łaski podane. Akceptował decyzye o wywłaszczeniu właścicieli pochodzenia polskiego, którzy, mając dobra na Pomorzu, w Polsce przemieszkiwać śmieli. Zgodził się na sprzedanie tych dóbr Niemcom z Prus, albo z Kurlandyi, byleby je wyrwać z rąk znienawidzonego plemienia. Zawsze mając jedno na myśli, aby »Sklawischen Leute mit Teutsche zu mehren«. dla szerzenia europejskiej kultury, podpisał dekret, zabraniający wstępu chłopom polskim na nowo zdobytą pruską ziemię. Przeglądał stosy swych notat dawniejszych i spostrzegał z pociechą, iż osadził już w Bydgoszczy sto rodzin kolonistów niemieckich, w Chełmnie dziewięćdziesiąt, w Budzyniu siedmdziesiąt sześć, w Gołąbiu siedmdziesiąt pięć, w Kwidzynie pięćdziesiąt jednę, w Grudziądzu
Strona:PL Stefan Żeromski - Wiatr od morza.djvu/233
Wygląd
Ta strona została uwierzytelniona.